Uderzenie Ismaela przesądziło o ciężko wywalczonym zwycięstwie Torry

0
Zwycięstwo 1–0 było w pełni zasłużone, choć drużyna z Torrevieja będzie czuła się pewniej w dziesiątkę.
Zwycięstwo 1–0 było w pełni zasłużone, choć drużyna z Torrevieja będzie czuła się pewniej w dziesiątkę.

SC Torrevieja 1–0 CFI Alicante

Raport Chrisa Peacha – Torry Army Social Media

Po ubiegłotygodniowym rozczarowaniu wyjazdowym z Albericem Sucemartem, SC Torrevieja była zdeterminowana, by odrobić straty i pokazać się z dobrej strony, grając u siebie przeciwko CFI Alicante. Wspomnienia wcześniejszego zwycięstwa u siebie nad CD Thader dodały gospodarzom pewności siebie, a ponieważ obie drużyny dzieliły się punktami w zeszłorocznych spotkaniach, zapowiadało się, że będzie to zacięte spotkanie.

Menedżer Piquero wprowadził zmiany w swoim systemie, stawiając na trzech obrońców i powołując Matíasa, Loela, Abadíę i Gálveza. Caleb i Breno zapewnili szerokość na skrzydłach, a Ismail prowadził linię.

Jasny początek dla Torry'ego
Goście zagrozili na początku, ale obrona Torry skutecznie ich powstrzymała. Caleb był energiczny od samego początku, zmuszając bramkarza do znakomitej interwencji w 5. minucie, zanim Loel zmarnował znakomitą okazję, będąc sam na sam. Torrevieja rosła w siłę w miarę upływu pierwszej połowy, a Caleb ponownie został powstrzymany po dynamicznym biegu, a Ismail nie zdołał wykorzystać okazji z bliskiej odległości.

Kontuzja Breno spowodowała, że ​​Dani Muñoz wszedł na boisko w pół godziny, a przełamanie nastąpiło wkrótce potem. W 35. minucie długie wybicie Pizarro zostało zgrane przez Matíasa do Caleba, którego precyzyjne dośrodkowanie Ismail spokojnie obronił na 1:0.

Alicante prawie wyrównało przed przerwą po niedokładnej obronie, ale Pizarro i Paco połączyli siły, by zażegnać zagrożenie. Chwilę później zadanie gości stało się trudniejsze: desperacki faul na Matíasie w polu karnym zakończył się czerwoną kartką dla obrońcy. Matías podszedł do piłki, ale jego rzut karny został znakomicie obroniony, dając Torry jedynie niewielką przewagę do przerwy.

Nerwy w drugiej połowie
Przy przewadze w grze, Torrevieja spodziewała się kontynuacji gry, ale gra wznowiła się powoli. Szanse pojawiały się i znikały – Muñoz i Gálvez obaj strzelili minimalnie obok bramki, a Caleb zmarnował obiecujący kontratak ambitnym strzałem z dystansu.

W 67. minucie Piquero wprowadził zmiany, wprowadzając Ernesto, Carmonę i Ramiro. Ernesto niemal natychmiast wszedł na boisko, strzelając w kierunku bramki po dośrodkowaniu, ale bramkarz był w stanie mu sprostać. Mecz stał się chaotyczny i pomimo przewagi liczebnej, Torry miało problemy z jego obroną.

Gálvez z dystansu uderzył w rękawice bramkarza, a Alicante przypomniało kibicom gospodarzy, że nie przegrali, wystawiając Pizarro na próbę kontrataku. W końcówce Matías niemal przypieczętował zwycięstwo strzałem z wyskoku, ale bramkarz strzelił obok bramki. Kolejne zmiany przerwały grę, a Torrevieja dzielnie broniła do ostatniego gwizdka.

Zasłużone, ale nerwowe zwycięstwo
Zwycięstwo 1:0 było w pełni zasłużone, choć Torrevieja będzie czuła, że ​​powinna czuć się pewniej w dziesiątkę. Mimo to trzy punkty są kluczowe, a powrót Matíasa był ogromnym plusem. Piquero będzie liczył na podtrzymanie tego wyniku przed trudnym wyjazdowym meczem w Calpe w przyszły weekend.

Raport Chrisa Peacha – Torry Army Social Media

Zdjęcia dzięki uprzejmości SC Torrevieja