Na koniec „pozwólmy ogniowi zgasnąć…”

0
Wszystko odbywało się przy ognisku lub wokół niego; nadzorował je Bean an Tidgh.
Wszystko odbywało się przy ognisku lub wokół niego; nadzorował je Bean an Tidgh.

Pozwalając ogniowi zgasnąć...
Pozwalając ogniowi zgasnąć…

Gdybym poprosił Cię o wyobrażenie sobie „otwartego ognia”, prawdopodobnie ujrzałbyś obraz przywołujący na myśl ciepło, komfort, gościnność i romantyzm. Taki obraz symbolizuje więź z przeszłością, gdzie jego urok wciąż trwa. Większość Irlandczyków w pewnym wieku z rozrzewnieniem wspomina gromadzenie się wokół kuchennego ognia w dzieciństwie; z nostalgią wspominając słuchanie muzyki, opowiadanie historii, a może nawet odmawianie różańca w gronie rodzinnym.

Podobnie jak wiele innych rzeczy w życiu, ogień otwarty został w mniejszym lub większym stopniu wykorzeniony, ale jego dziedzictwo nadal żyje w sercach ludzi.

Otwarty ogień z mojego dzieciństwa – a właściwie przez tysiące lat p.n.e. (przed Comaskey) – był czymś więcej niż tylko źródłem przyjemności. Nie, duży, otwarty kominek był sercem domu. Nie dość, że ogień na paliwo stałe był jedynym źródłem ogrzewania całego domu, to jeszcze całe gotowanie, pieczenie, suszenie ubrań i podgrzewanie wody odbywało się tuż nad tymi paleniskami.

Wszystko skupiało się wokół ognia; nadzorowane przez Beana Tidgha. Pokryty sadzą „dźwig” można było obracać w przód i w tył, przenosząc zróżnicowany ładunek energetyczny wzdłuż linii montażowej ogrzewania. Jedynym stałym elementem był czarny czajnik, który bez przerwy nucił melodię, czekając na podanie kolejnej filiżanki herbaty.

Wisiałby tam również czarny garnek. Mogły to być ziemniaki na obiad, podgrzewacz wody, a nawet gotujące się ręczniki lub prześcieradła, żeby „przywrócić biel”. I to nie wszystko; na drugim końcu dźwigu można było dostrzec dużą patelnię wypełnioną ziemniakami (tzw. poreens, czyli „śmieciami”), rzepą i tak dalej; inaczej zwaną „garnkiem świni”.

Piec na trzech nogach stał na węglu, blisko wielkiego ognia, a świeże węgle rozsypane były na pokrywie. To była „piekarnia”, z której unosił się ten cudowny zapach świeżo upieczonego, domowego chleba. Widzę też chleb „na patelni” i chleb ziemniaczany, pieczony przez moją babcię w Ballinock. Kominek był tak duży, że mogłem usiąść na forum wewnątrz płyty grzewczej, tuż przy ogniu. Uwielbiałem to miejsce. W nocy słychać było świerszcze cykające w kominie.

Zastanawiałem się, dlaczego w moim domu nie ma świerszczy; ale tak czy inaczej, w domu dostaliśmy kuchenkę Stanley nr 9, gdy miałem dziewięć lub dziesięć lat. Nad każdym kominkiem znajdował się kominek, na którym przechowywano wszystko, czego nie chcieliśmy zamoczyć; wraz z zegarem i kilkoma ulubionymi zdjęciami. Nad kuchenką, przez całą szerokość paleniska, wisiał sznur na pranie, który służył do suszenia lub wietrzenia ubrań.

Oto ceist dla Gorls. Czy mieliście kiedyś „nakładki” na piszczele? Czy w ogóle wiecie, czym są nakładki na piszczele? W dawnych czasach nakładki były dla kobiet nieuniknionym zagrożeniem zawodowym. Powstawały pod wpływem ciepła ognia i wyglądały jak czerwone trójkąty namalowane wzdłuż przedniej części kobiecej nogi.

Kobiety oczywiście starały się ukryć tę skazę na swojej urodzie, ale nawet ciemniejszy odcień nylonowych pończoch nie dawał rady. To była typowo kobieca przypadłość, bo mężczyzna nosił długie spodnie… a poza tym i tak nigdy nie czyścił kranu w domu!

To tutaj wszyscy przychodziliśmy, żeby ogrzać zmarznięte dłonie (co wywoływało atak paniki, czyli mrowienie!). To tutaj zbierali się sąsiedzi, kiedy przychodzili na ceili – a zwłaszcza gdy krewni i bliscy przyjeżdżali z wizytą z Anglii i Ameryki. To tutaj nasi dziadkowie drzemali na krześle, a my próbowaliśmy opiekać kromki chleba na długim widelcu.

Moja babcia czasami piekła w piekarniku „ciasto porzeczkowe”. Dbała o to, żeby zostało trochę mieszanki na bułki i, co zabawne, jedyne, co pamiętam z bułeczek, to to, jak łatwo się przypalały!

Nie zdawaliśmy sobie wtedy sprawy, że pomimo całego romantyzmu związanego z dawnym ogniem, nie wszystko było w porządku. Oprócz niewolniczej pracy gospodyń domowych, otwarty ogień nie był zdrowy – zwłaszcza że lubiliśmy być „na szczycie ognia”. Starsi ludzie częściej cierpieli na problemy z oddychaniem, więc jego koniec jest lepszy przynajmniej z tego powodu.

Szacuje się, że trzy miliardy ludzi na świecie nadal gotuje i ogrzewa swoje domy przy użyciu kominków. W Irlandii dyrektywy i przepisy energetyczne UE sprawiły, że otwarty ogień stał się nieefektywnym wrogiem środowiska. Nowo wybudowane domy nie mają już kominków.

Jedną z największych zbrodni, jakie my, chłopcy, mogliśmy popełnić pod nieobecność rodziców, było „pozwólcie ogniowi zgasnąć!”. Ogień był zasypywany popiołem przez całą noc i rzadko gaszono go. Musimy iść z duchem czasu i teraz, po tysiącach lat, nieodwracalnie „pozwólcie ogniowi zgasnąć”.

Nie zapomnij

Ciepło domu nie jest koniecznie uzależnione od jego systemu ogrzewania.